18.01.2015

Prolog

            Fury obserwował grupę młodych ludzi, swoich byłych agentów z pewnej odległości. Rogers patrzył się na jego nagrobek, Wilson stał za nim kilka kroków, a Bassa opierała się o drzewo, patrząc w ziemię. Panowała między nimi irytująca cisza, w jego mniemaniu. W końcu nie wytrzymał.
           -Jakby ktoś pytał, to jestem o tu- wskazał głową na na grobek. Cała trójka spojrzała na niego, ale tylko na twarzy Bassy pojawił się uśmieszek. -Jadę do Europy, rozeznać się w sytuacji.- Zakomunikował. - Rogers, Bassa?- Tu spojrzał na dwójkę swoich byłych agentów.
            -My zajmiemy się Barnsem- Odpowiedziała kobieta. Fury kiwną głową akceptując jej odpowiedź.
            -A ty Wilson. Przydałby mi się ktoś taki- Powiedział przyglądając się czarnoskóremu.
            -Wybacz sir- Odparł.
            -Rozumiem. Wszyscy moi ludzie, którzy spiskowali z Bassą już walczą przeciw HYDRZE- Uśmiechnął się.
           -No cóż- Blondynka wzruszyła ramionami, oddając mu uśmiech.
           -Nie wiesz czy Marissa ma jakieś rozkazy?- Zapytał, co spotkało się z sprzeczącym kiwnięciem głowy, ze strony kobiety. - Nie wiesz, czy nie ma?
            -To drugie- Odparła
            -To dobrze. Przyda mi się dobry, opanowany pilot- Na tę wypowiedź Bassa wywróciła oczami. Zaponował cisza. Mężczyźni dalej patrzyli się na nagrobek, byłego już dyrektora, podczas gdy Bassa wbila wzrok w zbliżającą się do nich kobietę. - No dobrze, Bassa jakieś rozkazy?- Tu kobieta spojrzała na niego, jakby zastanawiając się co odpowiedzieć.
            -Możesz znaleźć Coulsona- Odpowiedziała, zanim podeszła do nich rudowłosa kobieta. Rogers spojrzał w stronę nagrobka pod sąsiednim drzewem. Fury kiwnął głową.
           -Bawcie się dzieciaki, tylko mi się nie pozabijać- Odpowiedział i odszedł.
           -On tak mówi dziękuję- Usłyszeli za sobą. -Mam to o co prosiłeś. Nastia będzie wiedzieć jak z tego skorzystać- Tu podała akta Rogersowi, po czym spojrzała na Bassę i dalej na stojącego na drodze mercedesa i opierającą się o niego brunetkę.
           -Dzięki Natasha- Odparł Steve i otwarł akta. Rudowłosa podeszła do stojącej za nimi Bassy.
          -Wiesz że zgadzam się z Savanną i Natalie- Powiedziała.
          -Wiem i wiesz że musimy go mieć po swojej stronie- odparła blondynka. Romanov tylko kiwnęła głową. Doskonale wiedziała jakie plany ma jej przyjaciółka.
          -Hill zawozi was na lotnisko?- Zapytała patrząc znowu w stronę brunetki. Bassa zachichotała.
          -Nie.- Zapanowała cisza.- Pamiętasz jak mówiłam, że zajęcie Steva miało dyżur. To była Hill.- Romanov rozdziawiła usta z zaskoczenia.
         -Ładnie- Mruknęła patrząc na Kapitana.
         -A co z tobą? - Zapytał Rogers.
         -Będę musiała na chwilę zniknąć.- Wzruszła ramionami- Opinia publiczna nie da mi spokoju. Ale nie martw się, Corrolli mi w tym pomoże.- Rogers chwilę patrzył się na kobietę, zanm kiwną głową. Wkraczają w nową erę, bardzo ciemną erę.